21 sierpnia 2015

Wszystko zaczęło się dawno temu...


Witajcie.
  Zgodnie z tym, co obiecałam w poprzednim poście, dzisiaj nieco informacji o mnie. Ale może zacznijmy od początku...
  Kiedy miałam 4 lata, moja mama poszła do pracy, tato również pracował. Zajmował się mną głównie dziadek, który gotowy był przychylić mi nieba. Wszystko fajnie, chociaż jest jedno ale... Nigdy nie miałam problemów z jedzeniem. Lubiłam jeść dużo i wszystko. I właśnie podczas spacerów z dziadkiem, nieodłącznym towarzyszem była parówka bądź chipsy... Do tego, gdy tato wracał wieczorami z pracy i jadł obiad, ja bardzo chętnie mu towarzyszyłam, wpatrując się w talerz. "No i jak tu dziecku odmówić?" Dość szybko odbiło się to na mojej masie ciała. Ze względu na niski wzrost, stałam się chodzącą kulką. Nie, wcale nie przesadzam.
  W pewnym momencie rodzice wzięli sprawę w swoje ręce (za poleceniem lekarza) i ruszyliśmy na podbój gabinetów lekarskich. Zaczęliśmy wizyty u endokrynologa, który miał stwierdzić, czy moja otyłość nie jest kwestią źle pracujących hormonów. Tak nie było. Później zapisywanie wszystkiego, co zjadłam, o której godzinie i w jakiej ilości. Z pewnością nie było łatwo. Po ustaleniu diety i ścisłym przestrzeganiu jej, moje ciało przybrało wreszcie bardziej "normalnych" rozmiarów. Jednak nadal pozostawało wiele do życzenia.
  Tyle o moim dzieciństwie. Teraz przejdźmy do niedalekiej przeszłości.
  Pod koniec stycznia, pod wpływem rozmów z przyjacielem, postanowiłam zmienić moją dietę. Pomimo faktu, iż nie była najgorsza, pozostawiła wiele do życzenia. Babcine obiadki nie są zazwyczaj ubogie w tłuszcz. I tak zaczęłam sama sobie gotować, zaczęłam jeść kolację, której nie jadałam już kilka lat.  Trwa to do chwili obecnej.
  Pomimo starań, ciężko jest mi zapanować nad napadami chęci na słodycze lub na cokolwiek do zjedzenia. Właśnie w ten sposób doprowadziłam moje ciało do stanu jeszcze gorszego, niż przed rzekomą dietą. 
  Teraz coś we mnie się zmieniło. Chcę poważnie zająć się moim ciałem. Na najbliższy wtorek umówiłam się na pierwszą wizytę u dietetyka. Mam nadzieję, że zmieni ona wiele.
  Pomimo nadwagi nigdy nie zrezygnowałam ze sportu. Uwielbiam siatkówkę, trenuję ją od pół roku w klubie, a od wielu lat uczęszczam na zajęcia sportowe w szkołach. Gram trochę w piłkę ręczną, a niedawno zaczęłam również biegać, co jeszcze rok temu było dla mnie jak kara, a nie przyjemność. Czasami ćwiczę również w domu. Myślę, że każda forma aktywności fizycznej jest dobrym sposobem na impuls do działania, na to, by zacząć zmieniać swoje życie.

Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu.

Weź własne życie w swoje ręce i zrób coś z nim, bo nikt inny nie odwali za Ciebie czarnej roboty!

Buziaki ;*

2 komentarze: